czwartek, 31 stycznia 2019

Bullet journal - styczeń


Nowy rok, nowy bullet journal! W tym roku zainwestowałam w specjalny zeszyt, który kupiłam we Flying Tigerze. Były bardzo ładne kolory do wyboru, postawiłam na ciemniejszy róż. Z tyłu zeszytu są podpowiedzi co i jak można w nim zamieścić, dodatkowo na końcu jest schowek do którego można dać jakieś naklejki czy wycinki.



Na początku zamieściłam kilka rzeczy, które będą przydatne przez cały rok, a nie tylko przez konkretne miesiące. Pierwszą z nich jest klucz, zgodnie z którym będę uzupełniać dziennik. W tym roku podzieliłam go na 3 części: zadania - którego będę używała uzupełniając tygodnie; legenda - taki dodatek do zadań; kolory - ich będę używała do time trackera, zaznaczania w mniejszych kalendarzach, wydatkach itp. 





Na kolejnych stronach umieściłam kalendarz całoroczny na którym zaznaczam ważniejsze daty, czyli urodziny, wyjazdy i istotniejsze wydarzenia. Obok niego wymieniłam miesiące i tam zapisuje kiedy i co ma się wydarzyć. 

 

Na kolejnych stronach narysowałam balony w których wpisałam daty urodzin rodziny i przyjaciół oraz cele na ten rok.




Dalej - książki, które przeczytałam w tym roku (piszę ten post pod koniec maja i tylko dwie książki. Wstyd - wiem, wiem. Ale obiecuję, sama sobie, że jak tylko w końcu skończę pisać magisterkę to nadrobię!). Na kolejnej stronie zaznaczam swoje produktywne dni. Mam nadzieję, że do końca roku będzie ich przynajmniej 100.

Uwielbiam filmy Marvela (od razu zaznaczam - tak, wiem że napis zrobiłam czcionką z Avengersów, ale bardziej mi się ona podobała) i książki Stephena Kinga. Będąc w księgarni często nie pamiętałam które książki już kupiłam, a że kalendarz często nosze przy sobie postanowiłam zrobić listę przeczytanych i kupionych książek. Podobnie z filmami - często nie wiem który film wybrać, a chcę obejrzeć wszystkie.





 Dalej zaznaczyłam państwa, które chcę zwiedzić w tym roku. Jeśli jakieś mi się uda, to zamaluje dany samolocik. Na kolejnej stronie namalowałam popularny "year in pixel" (z którego nie jestem za bardzo zadowolona, w przyszłym roku inaczej będę zaznaczała każdy dzień).




Na samym końcu będę zaznaczać ilość wypitych szklanek (jak w końcu zmienię kolory, bo te jednak będą się za bardzo ze sobą zlewać) oraz te jakże piękne dni (oczywiście jak również w końcu zacznę zapominać o tej stronie).



Po tym przyszedł czas na styczeń! W tym roku postawiłam na prosty początek - tylko nazwa i mini kalendarz oprawiony ramką, której kolor wybrałam za przewodni w danym miesiącu. W styczniu padło na kolor niebieski.

W styczniu korzystałam z niewielu trackerów. Poza opisanymi niżej miałam zapisywać swoje wydatki (o czym jak zwykle zapominałam), time tracker w którym zaznaczyłam tylko ostatecznie 3 dni. Zaznaczałam natomiast regularnie swoje nastroje z czego jestem trochę dumna, ponieważ w 2018 nie prowadziłam takiego trackera. 

Postanowiłam też dokładniej pilnować swojego nawodnienia i kilku nawyków.


Poza tymi kilkoma stronami oczywiście przyszedł czas na kalendarz. Dla mnie najwygodniej jest, gdy mam tydzień na jednej stronie. Wolne miejsce miałam wykorzystać na jakieś rysunki, dodatkowe notatki itp.



To tyle jeśli chodzi o początek nowego bullet journala. W styczniu skupiłam się najbardziej na regularnym jego uzupełnianiu, żeby z każdym kolejnym dodawać nowe, przydatne strony. Czy mi się uda? Za miesiąc się okaże. 

Do przeczytania w kolejnym poście!

Blackie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#Top10 seriali - Blackie

Podczas oglądania kolejnego odcinka jednego z wielu serialów jakie oglądam/oglądałam, zaczęłam się zastanawiać który z nich jest moim ulub...